Moja praca w Kanadzie

Odsłony: 1307

Krzysiek

To już prawie trzy lata jak przyjechałem do Kanady wraz z Alfredem prosto z ciepłego Madagaskaru. Od 2 lat jestem na północy prowincji Quebec.

Misjonarze oblaci Maryi Niepokalanej z prowincji Notre Dames du Cap objęli parafię w Havre-Saint-Pierre po eudistach, którzy z braku personelu opuścili tę miejscowość po 113 latach. Ja zostałem mianowany proboszczem. Razem ze mną jeszcze było dwóch ojców: jeden z Lesotho i drugi z Quebecu.

Krzysiek Kanada 10

Od końca października zostało nas tylko dwóch, bo o. Maboee wrócił do Lesotho. Był w Kanadzie 9 lat: najpierw w prowincji Ontario, gdzie pracował wśród lndian Kri, a potem razem ze mną w Havre-Saint-Pierre. Powodem wyjazdu było to, że nie mógł już odnowić wizy i nie zdał też egzaminu państwowego z języka, więc nie mógł składać wniosku o pobyt stały.

Zostaliśmy więc we dwóch, jest więc pracy. Moja parafia jest bardzo rozległa. Kiedyś to było 5 niezależnych parafii, to znaczy 5 miejscowości i w każdej był ksiądz. Najdalsza miejscowość jest oodalona o 105 km od miejsca, gdzie mieszkam, a najbliższa o 45 km. Do nas należy tez parafia na wyspie Anticostie – 20 minut samolotem lub 4 godziny statkiem.

Tam, gdzie mieszkam, mamy też szpital i Dom Opieki Społecznej, gdzie odprawiamy msze św. raz w tygodniu i służymy pomocą w razie potrzeby. Tylko tutaj na miejscu są msze każdego dnia, w innych miejscowościach: w tej najbliższej Longue-Pointe-de-Mingan jest msza w każdy czwartek i w sobotę, a msza niedzielna w dwóch pozostałych: Rivière Saint Jean i Rivière au Tonnerre.

Na wyspę latam 3 lub 4 razy w ciągu roku. Bilety są bardzo drogie. Ta wspólnota jest bardzo mała, mieszkańców jest 216 i z tego w niedzielę tylko 8 modli się w kościele. Są tam jeszcze siostry, więc to one zajmują się pracą pastoralną pod naszą nieobecność.

 

Krzysiek Kanada 03  Krzysiek Kanada 02  Krzysiek Kanada 01

Krzysiek Kanada 05  Krzysiek Kanada 06  Krzysiek Kanada 04

W październiku siostry miłosierdzia, które pracowały w Longue-Pointe-de-Mingan i Rivière au Tonnerre opuściły te miejscowości. Było ich 4, ale wszystkie miały 75 i ponad 80 lat, więc nie były już w stanie kontynuować pracy.

Krzysiek Kanada 12Kiedyś główną ich pracą była edukacja i szpitale, np s. Françoise pracowała 51 lat w Rivière au Tonnerre: uczyła w szkole i udzielała się w parafii, wcześniej pracowała też na wyspie Anticostie. Przyjechała na Północ jako dwudziestoparoletnia zakonnica. Siostry zrobiły tu bardzo dużo, ludzie byli pełni wdzięczności w niedzielę podczas ich pożegnania. Przybył nawet biskup, który przy okazji udzielił sakramentu bierzmowania 5 młodym.

Krzysiek Kanada 13Teraz więc wszystko spadło na świeckich, którzy zajmują się utrzymaniem kościoła, przygotowują do sakramentów i animują liturgię mszy św.

Ludzie są też wdzięczni oblatom, że zgodzili się przyjść pracować tutaj, gdyby nie pozytywna odpowiedź ojca prowincjała już 2 lata nie byłoby tutaj księdza, bo biskup nie ma wystarczającej liczby księży. Podobnie jak w całym Quebecu a także w Kanadzie bardzo mało jest młodych księży, większość to już emeryci. Tak więc ja, choć już mam 50 lat, to dla wszystkich jestem młody. To taka druga młodość.

Praca tutaj nie jest łatwa, szczególnie Quebec jest bardzo zlaicyzowany. Tak jak kiedyś wszystko było związane z Kościołem i opierało się na nim, teraz Kościół jest na marginesie. Księża nie mają wstępu do szkół, nie mają kontaktu z młodymi. Ci, którzy przychodzą na niedzielne msze św. to 60 lat wzwyż. W Havre-Saint-Pierre gdzie jest około 3,5 tysiąca mieszkańców, w niedziele jest tylko jedna msza św. na której jest około 150–200 osób, około 20 przychodzi w sobotę do kaplicy w Domu Opieki Społecznej.

Ludzie są bardzo sympatyczni, życzliwi, ale w większości jak to się mówi – wierzący niepraktykujący, i ci właśnie przychodzą tylko na pogrzeby, a jest ich sporo: 25 w ciągu roku w miejscowości, gdzie mieszkamy, w innych miejscowościach jest ich jeszcze więcej.

Krzysiek Kanada 07  Krzysiek Kanada 09  Krzysiek Kanada 08

Jest więc to też praca misyjna. Jednak jak wspominam, Madagaskar szczególnie ostatnią pracę w parafii Św. Jana Chrzciciela w Analakininina i spotkania modlitewnej grupy Bożego Miłosierdzia, ogarnia mnie nostalgia. Tutaj nie ma tej satysfakcji, nie ma tłumów, nie ma młodzieży i dzieci. Często stawiam sobie pytanie, czy to moje miejsce, czy Bóg chce, bym tu był. Jednak Ci ludzie też potrzebują kapłana, nawet ci ,co do nas nie przychodzą. To my mamy ich szukać.

Krzysiek Kanada 11

 

 

 

Polecam się Waszym modlitwom.

Ojciec Krzysztof Szabłowski, OMI